piątek, 9 czerwca 2017

TANIO vs DROGO - wybieramy koreańskie plastry oczyszczające na nos



Zawsze chciałam żyć jak w bajce - ale kto by nie chciał? Okazało się, że jest to możliwe, ale jak to w życiu bywa, moje wyobrażenia znacznie odbiegały od rzeczywistości. Weszłam w rolę powieściowego szlachcica z La Manchy – Don Kichota, trudząc się niemiłosiernie, by w walce z wiatrakami, przechylić szalę zwycięstwa na moją stronę.

Wbrew temu, co mówili inni, moje wiatraki były realne. Gdybym dostała pięć złotych za każdym razem, gdy słyszałam: daj spokój, przecież nic nie widać, pisałabym tę notkę w kostiumie kąpielowym, popijając drinka nad basenem*.

*Co prawda, byłby to strój kąpielowy z działu przecen w Tesco, alkoholu nie piję, a zamiast basenu wolałabym kawałek jeziora, ale ogólny sens został zachowany.

Stałam się Rycerzem Smętnego Oblicza, a świadczyły o tym zdecydowanie rzeczywiste wiatraki. Rzeczywiste, a co więcej – zajmujące znaczną część mojego nosa, wystawiające czarne główki i krzyczące do wszystkich: spójrzcie na nas, tu jesteśmy!

Na nic zdały się zapewnienia, że nikt nie zwraca na nie uwagi – wągry stały się moją zmorą. I całe szczęście! Teraz, kiedy o zaskórnikach wiem więcej, cieszę się, że nie machnęłam ręką i nie zignorowałam jasnych sygnałów od mojej skóry.

Jedną z metod walki z wągrami są plastry. Postanowiłam zaopatrzyć się w dwa opakowania. Pierwsze z nich, marki Botanical Choise Nose Pore Strips, nabyłam w Biedronce w cenie około 8 złotych. Różowe opakowanie z Créme Shop – Strawberry Nose, które z całą pewnością zwróciło Waszą uwagę, znalazłam w Tk Maxx za 40 złotych. Tym, co łączy oba produkty, jest miejsce produkcji - Korea.

Przede mną podwójna radość testowania: raz, że bardzo chciałabym pozbyć się wągrów, a dwa, że wśród rosnącej popularności kosmetyków z Korei, grzechem byłoby nie sprawdzić ich na własnej skórze.

Jednak, zanim przejdziemy do porównania, który kosmetyk lepiej poradził sobie z wągrami na moim nosie: tańszy czy droższy, chciałabym napisać kilka słów wstępu.

Przed podjęciem próby pozbycia się zaskórników, powinniśmy wiedzieć, kim jest nasz przeciwnik i co doprowadziło do tego, że musimy się z nim zmierzyć. Warto także zaznaczyć, iż nie ma zabiegu, który w 100% gwarantowałby pozbycie się czarnych (brązowych lub białych) punkcików z naszej twarzy. Duży wpływ na ich pojawianie się ma genetyka, lecz nie tylko. Główną przyczyną powstawania zaskórników jest nadmierne wydzielanie sebum, czyli po prostu – łoju. W ten sposób nasz organizm wysyła nam informacje: coś jest nie tak. Nasza skóra jest przesuszona, a że nie potrafi się samodzielnie nawilżać, zaczyna nadprodukcję sebum. Skóra staje się natłuszczona, lecz nadprogramowy łój zaczyna zatykać ujście mieszków włosowych. Nadmiar łoju, nieusunięty zrogowaciały naskórek oraz wszelkie zanieczyszczenia z zewnątrz tworzą najpaskudniejszy twór, zaśmiecający naszą twarz: zaskórniki.

Jeśli przeoczyliśmy większość sygnałów od naszej cery i staliśmy się posiadaczami rozległego pola wągrów, musimy pamiętać o kilku prostych zasadach: nawadniamy organizm, czyli pijemy dużo wody, regularnie oczyszczamy twarz i niczego nie wyciskamy. Nadmierne dłubanie sprzyja zakażeniom bakteryjnym oraz rozprzestrzenianiu się zaskórników na większym obszarze skóry. Takie zabiegi pozostawmy specjalistom – w salonach kosmetycznych znajdziemy bogatą ofertę zabiegów, które pomogą nam oczyścić twarz z wągrow. Jeśli nie mamy możliwości umówić się na wizytę – pozostaje nam pomoc doraźna, m.in. bardzo popularne w ostatnim czasie plastry.

Test rozpoczęłam od tańszego produktu marki Botanical Choise Nose Pore Strips z ekstraktem z drzewa herbacianego. W opakowaniu znajduje się sześć sztuk plastrów, a po dokonaniu skomplikowanych kalkulacji w moim humanistycznym mózgu, mogę określić, iż w zaokrągleniu cena za sztukę to zawrotne 1,30 zł.

Na opakowaniu producent zapewnia, iż plastry skutecznie oczyszczają zatkane pory oraz usuwają niechciane wągry i zaskórniki. Szkoda, że oprócz zapewnień, nie umieścił także ostrzeżenia: uwaga, ten produkt śmierdzi. Nastawiona mniej niż sceptycznie, nałożyłam plaster na 15 minut, w czasie których zaczął zmieniać strukturę, aż do uzyskania formy przypominającej zużyty paper ścierny. Zdejmowanie plastra rozpoczęłam od skrzydełek nosa. Poszło mi dość sprawnie, chociaż nie obyło się od pojedynczej łzy. Plastry trzymają się dość mocno, ale w razie problemu wystarczy zwilżyć je wodą.

Plastry oczyszczające od Botanical Choise zastosowałam trzy razy. Pierwszy z nich, bez uprzedniej parówki na twarz, przyniósł najsłabsze rezultaty– pozbyłam się około 10 igiełek. Później było zdecydowanie lepiej. Dostosowałam się do zaleceń, przeprowadzając zabieg w odstępie minimum trzech dni, i muszę przyznać, że zauważyłam różnicę. Wągrów zaczęło ubywać, lecz sam efekt bez większego wow.

Plastry marki The Créme Shop – Strawberry Nose skusiły mnie uroczym opakowaniem. Bardzo przypadł mi do gustu pomysł producenta, aby za metaforę nosa z wągrami użyć truskawki. W opakowaniu znalazłam trzy zestawy, a każdy z nich dzieli się na trzy etapy. Pierwszym z nich jest plaster rozszerzający pory, który należy nałożyć na około 15-20 minut. Przypomina maski w płachcie – jest mocno namoczony płynem. Pachnie dość przyjemnie, chociaż na pewno nie jest to zapach truskawki, którego się spodziewałam. Po kilku minutach od nałożenia, zaczynamy odczuwać magiczną moc koreańskiego plasterka – nos piecze, a na całej jego powierzchni czuje chłód i mrowienie. Po upływie wyznaczonego czasu, przechodzimy do kolejnego etapu – około 10-15 minut z plastrem oczyszczającym pory, który bardzo przypomina ten od Botanical Choise, jednak bez nieprzyjemnego zapachu. Po zdjęciu plastra byłam w szoku – jego powierzchnia była gęsto pokryta igłami z mojego nosa. Truskawkowy produkt wyciągnął zarówno duże, jak i małe wągry. Jednak największą różnicę zauważyłam po trzecim etapie, czyli zastosowaniu plastra nawilżającego. Po 10 minutach pozostałe zaskórniki były mniej widoczne, a skóra stała się gładka i nawilżona. Po skończeniu trzech zabiegów, nadal cieszę się jego efektami. Nie sądziłam, iż cena może mieć znaczenie w przypadku plastrów oczyszczających.  

Uważam, że plastry oczyszczające od Botanical Choise Nose Pore Strips z ekstraktem z drzewa herbacianego są dobre, ale The Creme Shop stworzył produkt dużo lepszy. Przyznaję, iż różnica w cenie nie jest mała (8 a 40 złotych), jednak w przypadku truskawkowych plastrów czujemy, iż zabieg był wart takich pieniędzy. Zazwyczaj wyznaję zasadę więcej za mniej, lecz w tym razem chętnie ponownie sięgnę po plastry Strawberry Nose od The Creme Shop.

Niestety, nie mogę jednoznacznie stwierdzić, które plastry wygrały. Uważam, że oba produkty spełniają swoje zadanie i po dłuższym czasie ich użytkowania możemy ograniczyć problem zaskórników. Mamy dwie opcje, albo wybierzemy tańszy produkt, w którym znajdziemy więcej plastrów, lecz ich działanie będzie OK, lub skusimy się na droższą alternatywę, tym samym zapewniając sobie wieloetapowy zabieg, zdecydowanie bardziej przyjemny, którego efektem będzie zdecydowanie mniejsza ilość zaskórników oraz nawilżona skóra, czyli zdecydowanie efekt WOW.

Pamiętajcie, aby nie ograniczać się do walki z zaskórnikami, ale skupić się na ich zapobieganiu.

Może macie własne, sprawdzone plastry oczyszczające, lub stosowaliście któreś z powyższych – podzielcie się swoimi spostrzeżeniami : )